czwartek, 27 kwietnia 2017

Komplementa.

Każdy lubi otrzymywać komplementy.
Od kilku dni zastanawiam się jakie były te najładniejsze jakie w życiu dostałam, te najbardziej banalne ale wciąż miłe oraz te dziwne. Najdziwniejsze.
Zaczynając o historiach o tym jakie mam ładne oczy wspomnę o Panu spotkanym w autobusie linii 116, który pewnego jesiennego poranka powiedział mi, że mam piękne oczy, a dokładniej "piękne jak oczy martwej sarny".
Onegdaj, wracając do domu jak prawdziwej kobiecie przystało obładowana siatami po czubek loków w portkach na szelki, które spadały i zsuniętych na czubek nosa okularach pewien miły Pan powiedział mi, że "wyglądasz jak jełop, ale jesteś bardzo urocza". Bardzo uroczy jełop.
Kiedyś, nieco starszy ode mnie Pan powiedział, że wie, że jestem młodsza ale on nic nie poradzi, że lubi młodsze i może zamiast jechać do szkoły pojadę do niego i pooglądamy zdjęcia bo "przypominasz mi moją zmarłą matkę". Wyglądam zatem jak Mamusia nieboszczka. Miałam wtedy nie więcej niż 18 lat.
Podobał mi się komplement, który otrzymałam kiedyś na początku związku głoszący, że "wyglądasz jak Ryjek z Muminków". Trochę pies, trochę szczur a trochę jak jeżyk z kawału czyli takie chujwieco.
Przez lata zdobywania życiowego doświadczenia i kilogramów oraz utraty kolagenu i cierpliwości usłyszałam także: "jesteś podobna do mojej ciotki Renaty", "podobałabyś się mojemu ojcu", "mogłabyś być pieskiem", "masz pupę jak mrówka z Pszczółki Mai".
I za każdym razem, niezależnie czy byłam właśnie porównana do nieboszczki Mamusi czy owada mówiłam "Ohhh, dziękuję!", ponieważ zawsze, ale to ZAWSZE należy dziękować za dobre w założeniu) intencje nadawcy. Warto odpuścić sobie marudzenie i oklepane "daj spokój, to stara bluzka...".
Zaufaj mi. Znam się na tym, przecież jestem całkiem ładnym jełopem o obliczu psa z kreskówki.

środa, 15 lutego 2017

Filmy dla bab.

Jest taka kategoria filmów, być może nie budząca tyle emocji co tajemnicze zakładki w komputerach waszych mężczyzn, która od zawsze wzbudza we mnie filmowe "nie".
Są to filmy dla bab.
Nie, nie dla kobiet. Dla bab.
W czwartym zdaniu zaznaczam jednocześnie, że jedną z najgłupszych rzeczy jaką widziałam był serial "Sex w wielkim mieście" i wszystkie jego kontynuacje, więc nie jestem wyznacznikiem tego co jest dla kobiet uciechą a co nie.
Wracając do filmów dla bab.
Są wypełnione po brzegi bohaterkami, które 4 razy dziennie zmieniają ubrania, w realiach naszego miasta płacą im chyba za jeżdżenie w kółko po placu trzech krzyży słuchając smutów z płyt cd, wstają umalowane, wciąż przeżywają nieszczęśliwą miłość mając jednocześnie czterech facetów.
Są piękne, mądre, samotne, piją drinki o fikuśnych nazwach.
Żadna nie ma gluta w nosie, za to wszystkie mają czas na jogę o 13:00.
Ja wiem, że lubimy oglądać ładne życie, estetyczne historie są dla oka przyjemne.
Jak dobrze byłoby gdyby te wszystkie kobiety, których życie zupełnie nie przypomina serialu, wyłączając teleodbiornik nie miały pretensji do siebie i starego, który właśnie naprawia bagażnik w Oplu, że ich świat jest jednak nieco inny.
Jak dobrze byłoby gdyby każda kobieta potrafiła cieszyć się tym co ma dobrego. Może słabszy brzuch ale świetne nogi, może trochę krzywy nos ale bardzo ładne oczy, może stary nie jest mecenasem który do sądu fruwa motorem, ale wie jaki jest jej ulubiony kolor i że woli tulipany.
Przestańmy mieć na litość i tak już litościwej Bozi wymagania spowodowane nadmierną ilością wyoglądanych głupot.
A sobie życzę ze swojej strony miłego filmu "w damskim stylu", który nie jest przygodami nowojorskiej kobiety-konia, która za jeden artykuł w miesiącu kupuje buty za tysiąc dolców ale nie jest także produkcją opowiadająca historię milionera, który ma w domu chińską fabrykę sex-zabawek.


Z wyrazami szacunku,

Bednarska.

wtorek, 14 lutego 2017

Miało być o miłości...

...ale będzie o przyjaźni.

Przyjaźń. Jedna z cnót normatywnych. Pieczętowana wspólnym wrogiem, braterstwem krwi, spędzonymi razem latami. Różnie bywa.

Chciałabym opowiedzieć o swoich przyjaźniach.
Tak,są.
Właściwie tu mogłabym zakończyć.
Uważam, w dniu miłości a nie tylko zakochanych, że mając prawdziwych przyjaciół masz wszystko to czego Ci potrzeba.
Mam ich długo. Jedno z nich jest przedstawicielem innej płci na dodatek.
Ona paliła ze mną papierosy za szkołą, a on kupował mi pączki w pierwszej klasie jak jeszcze mój wygląd wskazywał na to, że ja te pączki mogę jeść. Obstawiam, że przez nią mam kaszel a przez niego jestem gruba.
To tacy ludzie którzy są tylko moi. Nie znają się nawet nawzajem, widzieli się może dwa razy. Czasami nie rozmawiam z nimi pół roku, ale wiem że jak zadzwonię to tam będą.
Ona potrafi zjeść ciężarówkę pizzy, a jemu trzeba zabrać portfel podczas imprezy w momencie kiedy przekłada czapkę daszkiem do tyłu.
Ona pocieszała mnie po każdej nieszczęśliwej miłości i sama ma wspaniałego męża, on ma wiele wspaniałych kobiet o których ja muszę słuchać i mówić, że są wspaniałe.
Ona ma takie samo poczucie humoru, on docenia mój wywód na temat napisu w metrze "zerwać plombę" gdy wygłaszam tyradę, że to jest wulgarne określenie.
Bywa tak, że nie widzimy się rok. Bo każdy ma swoje życie, swój kredyt i swoje obowiązki.
Ale akurat dziś pomyślałam, że zamiast słodkich serc z poliestru powiem im jak bardzo są fajni.

Dzięki, dzieciaki!


Love.
Bednarska.

wtorek, 24 stycznia 2017

Mów co myślisz. Myśl co mówisz.


Mam znajomego, którego ze względu na dziwne zachowanie obserwowałam przez jakiś czas.
Najbardziej nieszczęśliwy człowiek na świecie. Zawsze musi mieć inne zdanie, brak szacunku do ludzi jakim się odznacza przekracza granice wszelkie. Ci głupi, tamten debil, kelner idiota a kierowca taksówki skończony baran. W całej tej długawej historii chciałam zwrócić uwagę na to, że jemu nikt uwagi nie zwrócił.
Do czasu. Kiedy ja powiedziałam, że zachowuje się jak pajac i tak naprawdę nikt nie ma potrzeby spędzania z nim czasu a robimy to już teraz z litości nie on był wrogiem nr 1. Ja. Bo ja postanowiłam, że życie jest za krótkie na otaczanie się palantami, którzy łatki przypinają chętnie a od siebie nie dają nic. I nie oczekiwałam zmiany jego zachowania, ponieważ po tym co prezentował liczyłam raczej, że wyparuje w powietrzu, ale chciałam być w zgodzie ze sobą. Nie udawać.
Być może mogłam być milsza, zapytać o jego problemy, nawet próbowałam nie poznając siebie, ponieważ w stosunku do ludzi których nie znam za dobrze utrzymuję duży dystans. Nie jestem tą, która ma wiecznie coś do powiedzenia w nowym towarzystwie i sypie żartami suchymi jak wafle ryżowe. Moja troska została wyśmiana. Z jednej strony jest mi go bardzo szkoda, a z drugiej zastanawiam się dlaczego istnieją ludzie dla których dobre słowo dla kogoś kto np. podaje nam kawę jest takie trudne.
Nie życzę mu źle, on już ma źle. To on ze sobą przebywa.
Warto wybierać ludzi którymi się otaczamy nie ze względu na wyrachowanie, ale troskę o siebie. Energetyczne wapiry, wiecznie sfrustrowani, wciąż mający zbyt mało...wiem, że każdy z nas jest inny, ale jednocześnie jest nas na świecie 7,2 mld więc nie zmuszajcie się do spędzania swojego cennego czasu z kimś kto nie jest tego wart.

poniedziałek, 24 października 2016

- Jakie jest najbrzydsze słowo jakie Pan zna? - Feministka.

Kiedyś w sondzie ulicznej na pytanie prowadzącego jakie jest najbrzydsze słowo na świecie pewien Pan odpowiedział, że "feministka". Okazuje się, że niestety mógł mieć rację.
Ciężko będąc kobietą nie odnieść się do wszystkich głośnych i ważnych wydarzeń. Ciężko nie reagować na głupotę i absurd, ale warto głupotę i absurd widzieć z każdej ze stron.
Słuszność i racja kobiet które rozumieją, przeczytały, postanowiły postawić na analizę i zastrajkować jest ogromna, ale brak jakiejkolwiek słuszności ze strony tych, które idą bo koleżanki poszły a jak wiadomo kartonowe sztandary : "moja cipka, moja sprawa" są bardziej emocjonujące niż siedzenie w domu czy biurze.
Ja nie jestem niczyim sumieniem, nie ja będę sądzić, ale ja będę sądzona.
Mało eleganckie, ale jakże wymowne kręcenie bata na własną dupę nabiera rozpędu zupełnie jak wszelkie protesty.
Pewna Pani pieśniarka udzieliła wywiadu w poczytnej gazecie, że owszem, w trzeciej ciąży była ale mieszkanie za małe, stary nie bardzo chce i ogólnie to ulga, że można było nie chcieć. I tak człowiek czyta trzy razy jedno zdanie, myśli, że może głupi bo źle rozumie tę Panią, że przecież to jakieś takie...że nie da się kupić, a może wydała płytę i ktoś bardzo zły jej doradził, że dobrze się wypowiedzieć na modny temat?
Nie. Tak po prostu jest.
W obronie staje najsmutniejsza i najbardziej nieszczęśliwa dziennikarka kraju, która w swoim życiu  nie spotkała chyba fajnych ludzi a już na pewno nie spotkała fajnego faceta.
I gdzie teraz powinnam stanąć ja?
No przecież czytałam, rozumiem, wiem o co walka i kłóci mi się to z hasłami prosto z gimnazjum i wywlekaniem osobistych historii o wycieczkach do Czech nie po to żeby zwiedzać Pragę.
Jak wy walczycie o to, to ja z wami nie staję w jednym szeregu bo to, że będę w sprzeczności ze sobą już mi się zdarzyło, ale kiedyś w oczy chciałabym swojej córce spojrzeć i wytłumaczyć.
Kim jesteśmy, żeby oceniać? No podobno solidarnymi kobietami, ale ja taka solidarność mam w dupie. Nie będę wspólnie skakać po Nysce ani z Panią Pieśniarką ani z Panią Dziennikarką.
I jeśli ktoś utworzy front i pójdzie ze swoim kartonem głosząc hasła: "a na drzewach zamiast liści będą wisieć feministki!" to ja go zrozumiem.

wtorek, 31 maja 2016

Kawałek.

Są ludzie, którzy wracają jak bumerang niechciany. Z plastiku, kupiony na nadmorskim bazarze.
Są tacy o których powrocie człowiek nawet nie śni i tacy, którzy mimo wszystko.
Na zawsze tyle ile da się, Bozia ile da.

Masz takiego człowieka?

Takiego z którym wino w środku nocy na ławce za blokiem.
Takiego, który jak nikt na planecie inny doprowadza do złości w czerwonych polikach.
Takiego, który powie Ci, że nie zawsze trzeba się martwić bo nie wszystko jest warte zmartwienia.
Takiego, który umie powiedzieć, że nie zawsze jesteś ok wbrew temu co o sobie myślisz i powiedzieć, że jesteś bardzo ok wbrew temu co o sobie myślisz.
Takiego, który umie powiedzieć "przepraszam" i umiesz go przeprosić.
Takiego, który z Tobą węzłem krwi nie zawsze związany, a jednak kawałkiem Ciebie.

Takiego człowieka mieć to lepsze niż wszystko - od miętowych lodów po stopy zanurzone w morzu. Bo można to z nim.

Mój człowiek.

czwartek, 21 stycznia 2016

Kwestia gustu.

Bardzo gładko, jak kromka z Delmą, idzie mi ocenianie innych. Nie zawsze jest to wynik starczego zgorzknienia, nie zawsze złośliwości i nie zawsze jest to nieprzyjemne.
Dobrze, prawie zawsze jest ale zdarza mi się powiedzieć komuś coś miłego - zwłaszcza w stanie upojenia alkoholowego.
Nie czuję się w tym święta. Jeśli ktoś ma ochotę mnie ocenić - do dzieła. Że przytyłam ze 6 kilogramów od lata, że jestem leniwa a to co pisze mało mądre i raczej grafomańskie. Grubasico Magdo.
Godzę się z tym. Nie godzę się natomiast z faktem, że nie wolno nam mówić "nie podoba mi się to". Dla objaśnienia  - kciuk w dół.
Nie podoba mi się, że tak się zachowujesz (i tu argumentacja).
Nie podoba mi się jak w tym wyglądasz.
Lub - dotykając tematu dziś poruszonego - nie podoba mi się to co robisz ze swoją twarzą bo to nieestetyczne jest jednak...
Jeśli ktoś do swoich decyzji jest przekonany może śmiało odpowiedzieć: "W dupie mam, ze Ci się nie podoba". I to by mi się podobało.
Czy wyrażanie negatywnej opinii to nie budowanie asertywności zarówno własnej jak i czyjejś?
Ależ! Same plusy!
- Nie podoba mi się jak wyglądasz.
- Nie interesuje mnie to.

Ale tak nie bywa. Robimy wszystko, żeby podobać się innym a nie sobie.
A potem dorastamy.
I wtedy dopiero jest fajnie.